logo
Listopad 2014

Wacław Klag - Piewca małej ojczyzny

W latach, gdy aparat fotograficzny był sporą skrzynką na trójnogu ze szklaną płytką w środku, a jej naświetlanie trwało kilka minut, ktoś zaproponował Ilji Riepinowi, aby spróbował zrobić zdjęcie. Riepin zgodził się na eksperyment, ale po jego zakończeniu wyraził opinię, że taka zabawa nigdy znajdzie praktycznego zastosowania, ponieważ w takim samym czasie można naszkicować całkiem niezły portret. Prognoza genialnego malarza się nie sprawdziła – podobnie zresztą jak przewidywania, że fotografia wyeliminuje malarstwo. Do połowy XX wieku istniał nawet pewien rodzaj symbiozy: zakłady fotograficzne zatrudniały rysowników, którzy rozmaitymi metodami wzbogacali kolorem czarno-białe zdjęcia. Potem drogi fotografii i malarstwa w poszukiwaniu własnych środków wyrazu definitywnie się rozeszły, aczkolwiek niektórzy malarze używali zdjęć jako pomocniczego szkicu do wykonania obrazu, a fotografie obrazów zapełniały kolejne albumy poświęcone sztuce. Dziś chyba każdy malarz ma aparat fotograficzny, a wielu fotografów korzysta z komputerowych programów do modyfikowania swoich zdjęć – ale grono osób uprawiających równolegle obie te dyscypliny sztuki na poziomie profesjonalnym jest bardzo szczupłe.

W Galerii Krakowskiego Banku Spółdzielczego gościliśmy przed kilkoma laty artystę, który z jednakowym powodzeniem wypowiadał się językiem fotografii i malarstwa; oczywiście mam na myśli  Pawła Bielca. Autorem ciekawych zdjęć na wysokim poziomie artystycznym jest również gwiazdor opery Wiesław Ochman – ale o ile wiem, w przeciwieństwie do obrazów nie prezentował ich jeszcze nigdy w szerszym gronie. Dzisiaj prezentujemy Państwu część malarskiego dorobku Wacława Klaga, powszechnie znanego fotoreportera krakowskiej prasy, dziennikarza od kilkudziesięciu lat nierozerwalnie związanego z naszym miastem. Sterowany jego ręką obiektyw uwiecznił ważne wydarzenia historyczne, między innymi pierwszą wizytę Jana Pawła II w Polsce po objęciu Piotrowego Tronu i kulturalne, jak przekazanie przez Andrzeja Wajdę statuetki Oskara do Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wacław Klag opublikował także setki ujęć z zawodów sportowych oraz imprez, które zobaczyć można tylko pod Wawelem – na przykład parady smoków i jamników. 
Reportaż prasowy to w gazecie codziennej zajęcie wypełniające zwykle kilkanaście godzin na dobę – bo chociaż samo naciśnięcie migawki trwa ułamek sekundy, to znalezienie się w odpowiednim miejscu i we właściwej chwili bezlitośnie pochłania resztę czasu. Adrien Brody i Roman Polański nie spacerują ciągle po terenie dawnego krakowskiego getta, Luis Ronaldo rzadko pojawia się na lotnisku w Balicach, konkurs szopek odbywa się raz do roku. Zaproszenia na wystawy, konkursy, konferencje, otwarcia rozmaitych obiektów, uroczystości oficjalne i tak dalej każdego ranka zapełniają redaktorskie biurka. A jeśli komuś wydaje się, że o każdej porze i z każdej pozycji można zrobić oryginalne zdjęcie Skałki albo kościoła Mariackiego do któregoś z wydań weekendowych, powinien sam spróbować tej sztuki. Zaprzyjaźnieni z Wacławem dziennikarze, do grona których mam zaszczyt się zaliczać, często zastanawiali się, kiedy właściwie znajduje czas na malowanie. On sam wyznaje, że przed sztalugami stawał najczęściej w okresie urlopu – natomiast obecnie jako „stypendysta ZUS” może oddawać się tej pasji znacznie częściej. 
Łącznikiem między malarstwem a fotografią jest dzisiaj grafika komputerowa (z powodzeniem uprawiał ją na przykład tragicznie zmarły Zdzisław Beksiński). Wacław Klag również poczynił pewne próby w tym zakresie, ale dotyczyły one raczej kolorystycznych modyfikacji gotowych zdjęć, co zapewne nie zaspokajało jego twórczych ambicji, skoro powrócił do tradycyjnego wypełniania ograniczonej blejtramem powierzchni płótna przy pomocy farb, pędzla i innych malarskich przyborów. 
Był to powrót w podwójnym tego słowa znaczeniu. Wacław Klag jest synem przepięknej Sądecczyzny, gdzie inspiracją do stworzenia obrazu może być każdy bez wyjątku rozległy pejzaż i każdy element tegoż pejzażu. 
– Nie ma na świecie bogatszego źródła wzruszeń – wyznaje artysta – niż niewyczerpane bogactwo przyrody. Od wieków korzystali zeń najznakomitsi mistrzowie palety, więc czemu ja nie miałbym do niego sięgać? Uroki rodzimych krajobrazów fascynują mnie, budzą imperatyw do wyrażenia własnych przeżyć w formie konkretnego obrazu – i nie widzę żadnego powodu, aby się temu imperatywowi opierać. 
To po pierwsze, a po drugie, odebrał bardzo solidne przygotowanie do zawodu artysty malarza. Jako uczeń Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie zetknął się między innymi z Józefem Kluzą, wieloletnim dyrektorem szkoły i cenionym malarzem, a wcześniej zastępcą dyrektora Włodzimierza Hodysa, poważanego w środowisku historyka sztuki i profesora ASP, z Eugeniuszem Wańkiem, wybitnym portrecistą i autorem wspaniałych polichromii, który później zainteresował się również kubizmem i grafiką zmierzającą ku abstrakcji. Wychowankami Liceum byli tak znani rzeźbiarze jak Bronisław Chromy i Marian Konieczny oraz malarz znany przede wszystkim z intrygujących plastyczną doskonałością i wielowątkowością skojarzeń plakatów,  mianowicie Franciszek Starowieyski. Z kolei na ASP mentorami Wacława Klaga byli Andrzej Pawłowski, malarz, rzeźbiarz i fotografik, jeszcze w czasie własnych studiów asystent Tadeusza Kantora oraz blisko związany z Grupą Krakowską Adam Marczyński, poza malarstwem uprawiający również rysunek, scenografię, rzeźbę plenerową i ilustrowanie książek (np. Porwanie w Tiutiurlistanie). 
Wacław Klag zapoznał się gruntownie z dorobkiem swoich mistrzów, po czym, jak wszyscy artyści wielkiego formatu, poszedł własną drogą. Chociaż jego profesorowie przynajmniej flirtowali z abstrakcją, a Adam Marczyński jest najbardziej znany właśnie jako malarz abstrakcyjny, on sam dla twórczej wypowiedzi wybrał swoiście rozumiany realizm – z delikatnie zaznaczonymi sympatiami do impresjonizmu. Być może istotną rolę odegrały tutaj uroki zapamiętanych z dzieciństwa krajobrazów, wartych raczej upamiętniania niż abstrakcyjnej transformacji aż do zaniku rozpoznawalności – ale nie będę bawił się w psychoanalityka, ponieważ nie dysponuję ani odpowiednio szeroką wiedzą, ani ambicjami w tym zakresie. 
Wyjaśnię natomiast, jak w przypadku malarstwa Wacława Klaga należy rozumieć moje słowa „swoiście pojmowany realizm”. Otóż artysta świadomie i w dość znacznym stopniu upraszcza kształty (aczkolwiek nie rozmywa ich ani nie geometryzuje), nie przywiązuje zbytniej wagi do szczegółów – a to zapewne stanowiłoby powód do zgorszenia dla wielu klasyków realistycznego pejzażu. To prawda, ale warto również spojrzeć na całą sprawę z innej strony. Pan profesor Bronisław Chromy udowodnił mi kiedyś z lupą w ręku, że na jego obrazie mrówka ma sześć nóg, czyli tyle, ile mieć powinna – a mimo to nie nazwałbym jego płócien realistycznymi; zbyt wiele w nich subtelnych, metafizycznych nastrojów i poetyckich aluzji. Patrząc na obrazy Wacława nie mamy wątpliwości, że drzewo to po prostu drzewo, a nie symbol drabiny do nieba, jabłko to jabłko, a nie metafora grzechu pierworodnego albo kłótni trzech greckich bogiń. Pomarańczowy słonecznik jest pomarańczowym słonecznikiem – i nie nawiązuje do duchowych rozterek Vincenta van Gogha. No, może z wyjątkiem jego ulubionego aforyzmu: „czysta biel i czysta czerń są w przyrodzie równie rzadkie jak w życiu czyste zło i czyste dobro”. Tej zasady impresjonistów i postimpresjonistów artysta skrupulatnie przestrzega. 
Z własnych doświadczeń wiemy, jak brutalną, a przynajmniej niesympatyczną może okazać się rzeczywistość. Wacław Klag konsekwentnie unika utrwalania ciemnych, smutnych stron życia. Owoce są dorodne, kwiaty piękne, drzewa silne i zdrowe, łany zboża bogate urodzajem. Jeśli na malowanych przezeń polach toczyła się kiedyś demoniczna walki żywiołów, to nie pozostawiła ona żadnego widocznego śladu. Burze przeminęły, świat wypełnia spokojne, jasne światło – tak charakterystyczne dla impresjonistów. Zarazem, artysta stroni również od rzewnej sielankowości, od rozbudzania nastrojów typu „wsi spokojna, wsi wesoła”, od naiwnych, sentymentalnych wzruszeń. Kocha swoją rodzinną ziemię „po męsku” – serdecznie, ale bez popadania w ckliwą czułostkowość. Nie upiększa jej – bo wydaje mu się wystarczająco piękna. Znakomicie obywa się bez awangardowego memłania i nachalnego kokietowania widza. 
Typowy dla pejzaży Wacława Klaga jest również brak ludzkich postaci – choćby tylko zaznaczonych na dalszym planie. Owszem, widać tam rozmaite ślady pracy ludzkich rąk – na pewno ktoś dba o drogi, uprawia pola, zerwie z drzew owoce i zadba, aby kolejny rok również przyniósł plony – ale na tym koniec. Konsekwencja wyklucza przypadek. Nie sądzę, aby było to filozoficzne credo w rodzaju „my przemijamy, ziemia pozostaje”. Wydaje mi się natomiast – aczkolwiek nie usiłuję nikomu narzucać tego poglądu – że w warstwie formalnej Wacław Klag traktuje swoje pejzaże podobnie, jak inni malarze martwą naturę. Oczywiście nie ustawia drzew przy drogach ani snopów zboża na polu, lecz bystrym okiem zawodowego fotografa znajduje punkt, z którego wszystkie elementy obrazu są widoczne tak, jak sobie zaplanował. Obecność człowieka, a nawet krowy, psa czy kota wprowadzałaby element dynamiki, akcji, rodzajowej anegdoty – i zburzyła ustalony porządek. Artysta tworzy świat na pograniczu bajki i prawdy, sugeruje, że jego mieszkańcy ukryli się przed naszym wzrokiem – i pewnie dlatego potrafi nas zafascynować. Najzatwardzialszy realista marzy przecież w skrytości ducha, że kiedyś tam przytrafi mu się jakiś cud... Wcale nie musi wierzyć w spełnienie tych marzeń, ale bardzo je lubi. 
Ów bezludny świat nie jest bynajmniej smutny. Ma własnych bohaterów – a są nimi drzewa. Pnie drzew czasem kadrują płaszczyznę obrazu, czasem ich gałęzie rozbijają jego płaszczyznę niczym metalowe spojenia szklanych płytek witrażu, czasem stanowią centralny motyw kompozycji. Inny gość naszej Galerii, Rościsław Brochocki powiedział kiedyś, że „być może człowiek zasłuży sobie kiedyś, aby uwieczniać go na obrazach”. I także z upodobaniem malował drzewa. A więc – bądźmy jak drzewa: dobrzy, silni, niezależni, dumnie i godnie osadzeni w naszym świecie?  Czy raczej przesłanie brzmi: „i my zamrzemy, przeszumimy na podobieństwo drzew ogrodu”? Łatwo rozstrzygnąć tę alternatywę: malarstwo Wacława Klaga tchnie przecież optymizmem, afirmacją życia i piękna. 
Jerzy Skrobot
Komisarz Galerii KBS 

Kredyt
Przyjazny
Promocja

Sprawdź

Pożyczka
hipoteczna

Sprawdź

Promocja „Prosta”
bez dodatkowych wymogów

Sprawdź
Sprawdź
Sprawdź

ROR

Student

Standard

Promocja

 

Sprawdź
Sprawdź

Kredyt

obrotowy

Rozwiń 
skutecznie 
Swoją 
Firmę

Sprawdź
Sprawdź

Zdalne
potwierdzanie
tożsamości

 

 

Sprawdź
Sprawdź

Zapytaj

o kredyt

 

Sprawdź

Kredyty na działalność gospodarczą i rolniczą

Wypełnij formularz

Sprawdź

Zastrzeż dokumenty

Sprawdź

801 151 101

Infolinia Krakowskiego Banku Spółdzielczego, w tym pomoc w obsłudze:

• bankowości internetowej KBS24, KBSNet i bankowości mobilnej mKBS

• obsłudze kart płatniczych KBS

tel.: 801 151 101, 12 428 62 00, 12 428 62 36

12 422 09 26, 12 422 82 45

czynna 24h na dobę, 7 dni w tygodniu.