20 lat Galerii KBS – wystawa jubileuszowa
Czy bank to dobre miejsce dla sztuki? Czy natłok operacji finansowych można pogodzić z zachwytem nad urodą jakiegoś dzieła? Nie od dziś w Krakowie wiadomo, że można. Krakowski Bank Spółdzielczy to w kręgu koneserów dzieł sztuki miejsce coraz bardziej znaczące. Odbywające się w sąsiedztwie bankowych okienek wernisaże to najprawdziwsze wydarzenia artystyczne.
20 lat mija od chwili, gdy w pomieszczeniach Krakowskiego Banku Spółdzielczego zawisły obrazy artysty malarza Stanisława Karpika, barwny zapis jego fascynacji pięknem widzialnego świata, podbudowany uwielbieniem dla Niewidzialnego, które to piękno tworzy. Przez wszystkie kolejne lata swej działalności Galeria KBS pozostawała wierna dość ogólnikowym wprawdzie, ale niewzruszenie przestrzeganym regułom, które systematycznie kształtowały jej wizerunek na kulturalnej mapie Krakowa. Wizerunek bez wątpienia pozytywny, czego dowodzą pochlebne artykuły prasowe, audycje radiowe, reportaże telewizyjne oraz siedem statuetek „Stańczyka”, symbolizujących przyznawane nam niemal corocznie tytuły Mecenasa Kultury Krakowa.
Wyliczając owe reguły wypada tu sprecyzować, że po pierwsze, ekspozycje malarstwa traktowaliśmy niekomercyjnie. Bank brał na siebie wszystkie koszty organizacyjne – opracowania i wydania katalogu, urządzenia wernisażu, transportu i zabezpieczenia obrazów oraz aranżacji wystawy – ale nie występował w roli marszanda. Jeśli jakieś obrazy zostały w trakcie wystawy zakupione (co zwykle miało miejsce), były to transakcje zawierane pomiędzy ich autorem a nabywcą, dokonywane bez naszego pośrednictwa. Często artyści pozostawiali u nas nieodpłatnie jeden własny obraz, który jednak nie znikał w sejfach, lecz ozdabiał jakąś salę Banku, nadal promując twórcę i jego dzieła. Ekspozycje zmieniamy średnio co trzy miesiące.
Pomyślny rozwój KBS jako instytucji sprawił, że rosła ilość jego oddziałów poza Krakowem, a nawet poza województwem małopolskim. Oddziały rozbudowały swoje siedziby i niektóre spośród nich również posiadają obecnie odpowiednie warunki do organizowania wystaw. Ekspozycje z głównej siedziby Banku wędrują często do Bochni, Czernichowa, Miechowa, i Mogilan. I na odwrót: związani ze swoim regionem artyści, którzy zaprezentowali się w najbliższych miejscu ich zamieszkania oddziałach mają szansę na wystawę przy Starym Kleparzu. Tym sposobem wyszliśmy ze swoją inicjatywą daleko poza stolicę województwa, gdzie imprez kulturalnych jest i tak sporo. Promujemy sztukę w małych miasteczkach i na wsiach Małopolski, wpływając na edukację estetyczną mieszkańców regionu. Od kilku lat do czynnego udziału w wernisażach zapraszani są krakowscy poeci; w ten sposób wernisaże stają się wydarzeniami artystycznymi o bardziej kompleksowym charakterze.
Po drugie, nigdy nie zajmowaliśmy się odkrywaniem i popularyzacją tak zwanych nowych zjawisk artystycznych – w mniemaniu, że trafniej oraz bardziej kompetentnie niż związane z KBS grono miłośników sztuki ocenić je może w pełni profesjonalna krytyka, o jaką w naszym mieście nietrudno. Osobom zwiedzającym Galerię celowo oraz klientom Banku, którzy oglądali obrazy nie intencjonalnie, przy okazji załatwiania własnych spraw natury finansowej, proponowaliśmy krótki lub wnikliwy rzut oka na dzieła o wartości uznawanej przez ogół środowiska artystycznego Krakowa.
Po trzecie, nie leżało w naszych zamiarach ograniczanie się do jednego stylu malarskiego, ale konsekwentnie wybieraliśmy prace tych twórców, którzy unikali epatowania widzów brzydotą, szokowania drastycznością podejmowanych tematów. Decyzja ta nie została podyktowana arbitralnym uznaniem takiego malarstwa za bezwartościowe czy wręcz szkodliwe. Sam jestem pełen podziwu na przykład dla sztuki Zdzisława Beksińskiego, pełnej motywów śmierci, kalekich kreatur, rozkładu i wszelakich upiorów, a moje zdanie podziela wielu gości naszej Galerii. Tym niemniej inicjatywa KBS nie miała w założeniach pobudzania twórczego fermentu i ostrych dyskusji merytorycznych, lecz pewne wyciszenie i ukojenie, jakie w wartkim i pełnym stresów nurcie powszedniego dnia zapewnia obcowanie z harmonią barw, z pięknem wewnętrznie uładzonym, afirmującym radość życia.
Nasz jubileusz, skromny w skali królewskiego miasta, skłania jednak do dokonania pewnych podsumowań. Wszechobecna unifikacja usług bankowych sprawia, że przy wyborze banku coraz istotniejszego znaczenia nabierają wysoka kultura i jakość obsługi, życzliwe, indywidualne podejście do klienta, specyficzny klimat i miła atmosfera tam panująca. Na atut kształtowania niebanalnego, przyjaznego klientom wnętrza naszej placówki ważki wpływ wywiera działalność Galerii KBS. Przez dwadzieścia lat uzbierało się u nas sporo wartościowych, mówiąc bez fałszywej skromności po prostu cennych obrazów, na których z jednakową przyjemnością zatrzymuje się oko znawcy i dyletanta.
Obrazy prezentowane w Galerii KBS należały przede wszystkim do nurtu wywodzącego się z krakowskiego postimpresjonizmu, z dorobku kapistów. Nie znaczy to bynajmniej, że stanowią one monolityczną grupę. Przede wszystkim każdy spośród przedstawianych artystów jest silną osobowością twórczą, więc choć raczej nie poszukuje formalnego nowatorstwa, wyciska jednak piętno owej indywidualności na swoich płótnach. Trudno pomylić Włodzimierza Karcza z Kazimierzem Wilkiem czy z Janem Świderskim komukolwiek, kto przynajmniej raz przyjrzał się wnikliwie ich dziełom. Postimpresjonistyczny rodowód nie jest zresztą wspólny dla wszystkich: bez sensu byłoby go szukać na przykład u uprawiającej własną wersję surrealizmu Carlotty Bologny, u wyraźnie odchodzącego od figuratywności w stronę lirycznej abstrakcji Edwarda Kopaczewa, u budującego fantastyczny świat z realnie istniejących przedmiotów Allana Rzepki, u nieco przekornego ilustratora wielkiej literatury antycznej Stanisława Hiszpańskiego czy w tańczących z aniołkami gmachach Krakowa Łucji Kłańskiej-Kanarek. Obrazów Teresy Wallis-Joniak nie da się poukładać w oddzielnych szufladach opatrzonych etykietami „natchnione”, „elitarne” i „popularne” ponieważ posiadają jednocześnie wszystkie te trzy walory. Malarstwo Krystyny Sieraczyńskiej przedstawia inne oblicze koloryzmu niż wcześniejsze ekspozycję z naszej Galerii. W pejzażach Józefa Szwanca mimo woli, doznaję wrażeń czysto metafizycznych. Jestem przekonany, że malarstwo Profesora Bronisława Chromego, także znakomitego rzeźbiarza podobnie jak prace jego córki Kingi prezentowane w naszej galerii trafią do serc odbiorców. Fascynująca jest wierność Jana Stopczyńskiego technice akwareli, być może ta konsekwencja stanowiła drogę do osiągniętej wirtuozerii. W pracach zmarłego w 2010 roku Rościsława Brochockiego - głównie pejzażach panuje niepowtarzalny nastrój. Rozmaita jest tematyka najchętniej przez artystów podejmowana; każdy z nich wykształcił również specyficzne umiejętności czysto warsztatowe, swój sekretny sposób nakładania farb na płótno.
Niestety, bardzo wielu spośród gości naszej Galerii przeprawiło się już na drugą stronę Styksu – więc niczego więcej dla nas nie namalują. Nie zapominamy o nich, czego przykładem retrospektywna wystawa obrazów profesora Czesława Rzepińskiego pochodzących z kolekcji państwa Krystyny i Wiesława Ochmanów.
Kryterium eksponowania obrazów w Galerii KBS był zawsze profesjonalizm ich wykonania. Właśnie wykonania, ponieważ formalnie rzecz biorąc niektórzy spośród prezentowanych twórców do grona profesjonalistów nie należą. Co prawda większość stanowią absolwenci ASP, kilku spośród nich pełniło funkcję akademickich nauczycieli swej Alma Mater, profesor Czesław Rzepiński był przez cztery kadencje rektorem tej uczelni, zaś profesor Juliusz Joniak dziekanem i prorektorem. Z Akademią Sztuk Pięknych przez długie lata związani byli także zmarły niedawno Profesor Stanisław Batruch oraz mający już cztery wystawy w Galerii KBS Profesor Allan Rzepka. Profesor Wiktor Zin był z wykształcenia architektem, a z talentu także wybitną osobowością medialną, Stanisław Hiszpański podobnie jak Zin studiował architekturę, Wiesław Ochman to światowej sławy śpiewak operowy (i magister inżynier ceramik), Teresa Mrugacz jest nauczycielką szkoły podstawowej w Muchówce. Ewa Woysym-Antoniewicz i Zofia Miler-Müller (matka i córka) do artystycznych szkół nie chadzały, bo ich przynależność do kresowej dynastii malarek sprawiała, że obok zawsze był ktoś, kto malować potrafił. Na przykład Brandt albo Rodakowski. Carlotta Bologna oraz Izabela Delekta-Wicińska ukończyły ASP, uprawiały jednak również zawód aktorki – pani Carlotta przez lat kilka, pani Izabela przez ponad trzydzieści. Na dorobek Jadwigi Marii Jarosiewicz oprócz obrazów składają się niezliczone projekty teatralnych kostiumów oraz ponad sześćdziesiąt realizacji scenograficznych oper wystawianych w Polsce, Niemczech, Japonii i na Kubie. Paweł Bielec zdobył dyplom ASP dopiero jako pięćdziesięciolatek, natomiast przez całe dorosłe życie prowadził prywatny zakład fotograficzny i jego dorobek w dziedzinie artystycznie traktowanej fotografii jest z pewnością równocenny wobec malarskiego, Stanisław Nowak był absolwentem ASP, ale jednocześnie księdzem. Trudno chyba o większe zróżnicowanie. (Tu krótka uwaga natury formalnej. Krakowska Akademia Sztuk Pięknych parokrotnie zmieniała nazwę i administracyjne powiązania z innymi placówkami oświatowymi. Zmian tych nie uwzględniałem w notkach biograficznych, ponieważ ciągle była to ta sama uczelnia o wysokim poziomie kształcenia, zachowująca ciągłość tradycji.)
W przyziemnych kategoriach rozumowania pomysł utworzenia Galerii KBS zakrawał delikatnie mówiąc na utopię. Powstawała ona w okresie bardzo trudnym dla bankowości spółdzielczej, zaś KBS nie był jeszcze wtedy niekwestionowanym tej bankowości liderem, lecz znajdował się na samym początku drogi, która ostatecznie okazała się drogą do sukcesu. Mieliśmy jednak świadomość, że sztuka zawsze towarzyszyła ludzkiemu życiu, kształtowała wyobraźnię, poczucie piękna i dobra, przybliżała do Ideału, do Kosmosu, do drugiego człowieka, łagodziła obyczaje, olśniewała, stanowiła wspólny język zróżnicowanych, a czasem wręcz zantagonizowanych cywilizacji. Zarazem dzieła sztuki są niewymierne lub przynajmniej trudno wymierne w sferze ich wartości materialnej, więc ich powstanie bywało w przeszłości i nadal jest często uzależnione od mecenatu osób wrażliwych na ich piękno.
Oczywiście zaraz na wstępie można było powoływać się na tradycje doktora Franciszka Stefczyka i jego Kas Oszczędnościowo-Pożyczkowych. Doktor Stefczyk nie ograniczał się do społecznego pragmatyzmu oraz walki z lichwą; jako pierwszy zapisał się także w rejestrze polskich bankierów występujących w chlubnej roli mecenasów sztuki. Organizował w Czernichowie wystawy malarstwa i rysunku, kupował od artystów dzieła, które stawały się kapitałem bankowym. Twierdził, iż „torowanie dróg rozwoju spółdzielczości jest równocześnie wzmacnianiem państwa, dźwiganiem kultury i gospodarczej siły narodu”. Działalność społeczną na rzecz najbliższego środowiska idea spółdzielcza ma wpisaną w swą genezę i w swój rodowód.
Polska rzeczywistość po transformacjach ustrojowych nie zachęcała jednak, aby nawiązywać do skądinąd pięknych tradycji; chłodny realizm sugerował wkładanie każdej zarobionej złotówki w modernizację ubogiego początkowo wyposażenia technicznego, w remonty budynków, reklamę i szkolenie pracowników wszystkich szczebli. Nad tymi pragmatycznymi względami zatriumfowały szacunek i miłość do sztuki. Jedyny element, który bezdyskusyjnie łączy wszystkich gości Galerii KBS i jej twórców.
Na koniec pozostaje mi złożyć serdeczne podziękowania. W pierwszej kolejności – artystom, którzy zaszczycili nas udostępnieniem swoich obrazów. Nie byłoby jednak Galerii, gdyby nie życzliwe podejście do sprawy ówczesnego prezesa Zarządu Jana Czesaka. I tu nie wiem za co należy mu podziękować goręcej: za to, że wyraził zgodę na utworzenie Galerii czy za to, że kierował Bankiem na tyle sprawnie, iż mogła się ona tak pięknie rozwijać. Ster rządów przejął prezes Zbigniew Bodzioch i Galeria nadal rozkwita. Panowie Prezesi, dziękuję za dotychczasową współpracę i proszę o dalszą.
Jerzy Skrobot
Komisarz Galerii KBS